Mam nadzieję,że nie jesteście dziś chorzy, że nie jesteście dziś sami,że macie z kim usiąść
i spędzić miło czas.
Mam nadzieję,że dostaniecie dziś od kogoś miły upominek:)))
Mam nadzieję,że w bieganinie znajdziecie czas na zatrzymanie się i zastanowienie.
I na zadziwienie.
Wielu cudowności życzę.
Bożego Narodzenia w sercach tak na co dzień.
:)))))...
Jakieś sto lat temu, moja mama pracowała w sklepie papierniczym.
Były to lata 80 w kraju o nazwie Polska.Wszystkie dzieci w przedszkolu miały brązowe spodnie dzwony, lub szare dresy.W zasadzie wszystko miało jakąś wypłowiałą kolorystykę.
U mamy w sklepie pojawił się zestaw koralików:)))) na samą myśl, mam dreszcze.
Koraliki były w kolorystyce błękitnej: od przezroczystych, przez posrebrzane, błyszczące, po jakieś finezyjne kwiatuszki.Dziś w sklepach jest tego mnóstwo.
Cudem stałam się ich włascicielka i o ile dobrze pamiętam, mama dawała je juz później na szafę, bo nie mogła mnie oderwać od pudełeczka z cudeńkami wyżej opisanymi.
Pudło, przy paru samowolnych próbach ściągnięcia z szafy, lądowało parę razy na podłodze, także koraliki były wszędzie.Potrafiłam je zbierać i zbierać ,a później znów nawlekać i nawlekać:))))
Może stąd do dziś mam hopla na punkcie koralików:))))
Nie wiem, czy nigdy nie zwracałam uwagi za bardzo na platany w parku, czy w tym roku jakoś tak wyjątkowo dużo pozrzucały kory.
Zjawiskowe są w każdym razie.
Jeden ostatnio wyglądał w słońcu jak White tree of Gondor:))) z Władcy pierścieni, znacie?
No i dziś moja ulubiona, jesienią szczególnie, cudowna Ella. Głos jak czekolada i cynamon na zziębnięte serce.
Jak dobrze jest mieć dokąd i do kogo wrócić.
Czekać na kogoś i wiedzieć ,że na Ciebie czekają:)))))))))))
Jak dobrze jest mieć dla kogo zrobić zupę krem porowo- ziemniaczaną i widzieć jak uszy się trzęsą, gdy jedzą:)))).
Jak dobrze jest móc napić się herbaty z imbirem i pogadać o niczym.
Na oknie jak zwykle jakieś dekoracje, tym razem pracuję nad kolejną, świąteczną i staram się jak najbardziej umilić ten szary i zimny czas. Zapalam świece wieczorem, światełka też już wiszą na naszej niby choince.Oczywiście musi być też muzyka.
Cieszę się,że spadł śnieg.Wolę go bardziej od tej szarzyzny listopadowej. Robi się bajkowo.
Tylko tak można przetrwać zimę:))))
No i jeszcze tylko mili goście i jesteśmy uratowani:)))
Ile historii kryje w sobie ta miejska willa?
Jak długo ta latorośl obrastała fasadę?
Kto posadził krzew róż przy wejściu?
Ile ludzi zachwycało się ich zapachem w czasie kwitnienia?
Kocham miejsca z historią :))))
A widzieliście Nietykalnych ?
Jak zwykle później niż wszyscy obejrzałam, no i gorąco polecam:))))
Płakaliśmy ze śmiechu, ale przede wszystkim zasypiałam z szerokim uśmiechem na twarzy, bo niesamowita jest ta historia i to,że jest prawdziwa, no i to , jaką pozytywną moc ma człowiek :)))
A dziś muzyka adekwatna do dzisiejszej pogody :)))
Znam ludzi, dla których kompletnie nie ma znaczenia z czego piją herbatę. Ważne,że jest ciepła:))) Nieważne,że każdy talerz w ich szafce jest z innego serwisu, a łyżeczki aluminiowe mieszają się z pięknymi srebrnymi o roślinnych ornamentach (co dla mnie jest profanacją:))).
Mogła bym tak długo snuć tę opowieść, ale nie w tym sęk.
Jestem w tej materii z zupełnie innej bajki.
Kocham, kiedy przedmioty są piękne ale i mają swoją historię, swoje znaczenie nie tylko estetyczne.
To szczegóły, detale, tworzą nastrój, sprawiają,że właśnie tą ulica wolę iść milionowy raz, niż tą równoległą, ze właśnie w tej filiżance zrobię kawę przyjaciółce, a nie w tej drugiej.
No i kocham stare kamienice i wille, fasady dekorowane płaskorzeźbami,drewniane, rzeźbione poręcze, finezyjne klamki, klameczki i odrzwia.
No i dlatego tez kocham moje miasto:)))
To zdjęcie sprzed paru tygodni,weekendowe i słoneczne.
Dziś u nas szaro, ale walczymy dzielnie od rana, żeby w środku pozostało słonecznie i kolorowo.
Tego i Wam życzę na ten weekend:)))
Nie mogłam oderwać wzroku od tego niezwykłego rysunku ponad głową.Spacer z aparatem, to zdecydowanie to, co daje mi duuuuuuużo radości i sprawia,że odpoczywam.
A dziś w głowie leci mi ten kawałek.
Mam nadzieję,że weekend mieliście równie udany, jak ja:))))
Chciałam powiedzieć liściom na drzewach,żeby poczekały, aż wrócę z aparatem. Będę za jakiś tydzień.
Ja będę, ale ich już na pewno nie będzie.
Że tak nie da się zatrzymać czasu:((( ale może właśnie dlatego pewne chwile są tak cenne.
Dziś w parku obserwowałam deszcz zółtych liści. Piękny. Te kolory- jakby je namalować to kicz pełen, a w rzeczywistości to po prostu oszałamiający widok.
Jutro aparat wsadzam do torby, choćby nie wiem co.
Mówią,że to juz końcówka takiej jesieni i że śnieg spadnie:(((((( brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
Kocham, te niezwykle żółte liście, szczególnie gdy słońce świeci pod koniec dnia i sprawiają one takie trudne do opisania wrażenie, jakby świeciły światłem własnym. Znacie to?
No to na dziś Yellow, stare, ale co to ma do rzeczy?
W ten weekend uwagę moją pochłonęła kora drzew, zwłaszcza tych starych.
Niezwykłe ile odcieni szarości, zieleni i brązów można odnaleźć przyglądając się jej, nie mówiąc już o tym , czym jest pokryta .
No udał nam się ten weekend, głównie mam na myśli spacer sobotni.
Łapiemy zachłannie promienie jesiennego słońca, jakby ono zaraz miało zgasnąć na wieki.
W zeszłorocznym folderze pt ,,Wrzesień" znalazłam między innymi to zdjęcie.
Znowu nie wierzę, że to już rok minął.
Patrzę na zdjęcia mojej kruszynki sprzed roku i jestem zdumiona.
Odkąd jesteśmy rodzicami, czas nam zupełnie inaczej płynie. Nie chodzi o to,że szybciej.
Po prostu jesteśmy bardziej skupieni na teraźniejszości , niż kiedykolwiek wcześniej.
Musiałam poszperać w archiwum, ponieważ niestety , ale rzadko ostatnio towarzyszy nam aparat, a przy dziecku, które chodzi , oczy trzeba mieć na około głowy.
Liczę,że może w ten weekend uda się wyskoczyć gdzieś rodzinnie i zabrać ze sobą jednookiego przyjaciela:))))
Dobrego, słonecznego weekendu życzę, w gronie bliskich oczywiście:)))
Jesień kocham za te niezwykłe kolory liści i za ich zapach; za niezwykły odcień światła i orzeźwiające powietrze.
Za zapach szarlotki (takiej na kruchym cieście:))) oczywiście z cynamonem.
Za rude kasztany, błyszczące , które właśnie przed chwilką spadły z drzewa.
Za kaczki znów czatujące przy mostach na przechodniów.
Jest też parę rzeczy, za które nie lubię jesieni, ale o nich dziś nie wspomnę:)))
No i jest jeszcze coś, za co kocham jesień chyba najbardziej: to czas spotkań przy herbacie i wypiekach.
Czas rozmów, gości i odwiedzin. Czas grania w gry, na które zazwyczaj szkoda czasu w lecie,czy na wiosnę.
No i czas Elli :)))
Ale kiedy? Jak?
Właśnie oglądam foldery zdjęć z wakacji: czerwiec, lipiec... no i nie mogę uwierzyć, ale wcale mi z tym nie jest źle.
Cieszę się,że zdjęcia przypominają mi o tych wszystkich spacerach, spotkaniach, ludziach i miejscach, ptaszkach i drzewach, kolorach i promieniach słońca, lub kroplach deszczu :))) które wzbudzały zachwyt, nastrajały wakacyjnie i pozwalały odpocząć od codzienności.
Za oknem wciąż zielono.
Nie wiem dlaczego, ale w tym roku panicznie wręcz boję się zimy.Nigdy tak nie miałam.
Na razie wciąż miło zaskakuje mnie powrót lata, trochę kapryśnego, ale taki wieczór jak wczoraj: ciepły, słoneczny o złotym odcienia słońca, pozwala myśleć,ze jeszcze trochę ciepłych dni będzie.
W tym roku opiekowaliśmy się domami naszych znajomych w czasie ich wyjazdu na wakacje.
Dom, z którego pochodzi ta fotka jest niezwykły.
Choć znam ich właścicieli dłuższy czas, mam wrażenie,że będąc w ich domu poznałam ich dużo bardziej.
To co mnie uderzyło, to jak człowiek potrafi tworzyć, kreować.
Pani domu stworzyła azyl, przystań , dom, z którego nie chce się wychodzić, dom w którym odpoczywa się.
Na dodatek jest to dom z widokiem na góry , łąkę z sarnami przechadzającymi się co jakiś czas, a wszystko to 15 minut od centrum (oczywiście samochodem:)))
Ani nie za duży, ani nie za mały:))))
pani domu lubi wyraziste kolory- czerwień, bordo i oberżyna:))))
Ach!
a w głowie dziś mam tą piosenkę ( za sprawa mojej córeczki:)))
...z bukietu na oknie.Wspomnienie spaceru z pewną wyjątkową dla mnie osobą, przyjaciółką,
i upału, spieczonego karku.Dni parę minęło, a mam wrażenie ,że minęły tygodnie.
Pewnie przez zmianę pogody:)))
Czujecie już jesień w powietrzu? No i ten odcień światła.
Jesień kocham, ale nie w sierpniu.Jakoś dziwnie ten czas przyspiesza.Nie zdążyła się wygrzać wtym roku, bo albo trzeba było się chować przed upałem, albo lało...
No marudna się robię, przepraszam.
Tak na marginesie, to miałam nikły dostęp do netu i ...strasznie tęskniłam, za moimi ukochanymi blogami:)))
Lubię takie dnie jak wczoraj.
Kiedy nie spodziewasz się , nie oczekujesz, nagle wszystko zaczyna się układać...wspaniale:)))
Nagle mucha nad głowa nie bzyczy, nic w bucie nie uwiera, ludzie mają jakieś takie jasne i przejrzyste komunikaty , w których nie ma podwójnego dna:)))
Zaraz potem przypływają nowe siły, pomysły i wiara,że jeszcze wszystko będzie możliwe:)))
Czasem warto poczekać cierpliwie na zielone światło i nie forsować się:)))
Już drugi rok mamy takie pseudo wakacje i opiekujemy się domem przyjaciół.
Jest oczywiście tęsknota za podróżą, pojechaniem daleko, w nasze ukochane miejsce,gdzie wszystko jest inne , ale nie mogę się nadziwić ,że co roku jestem zaskoczona pięknem, które czai się tuz tuż :)))
Mam wrażenie,że przy odpowiednim świetle wszystko nabiera kolorów:)))
Dużo jeszcze piękna do odkrycia przed nami, w miejscach pozornie byle jakich tuż za rogiem.
Dobrego weekendu, delektujmy się szczegółami, czego życzę sobie i Wam.
Na południu Polski wciąż przelotne deszcze, raz upał,że ledwo można wytrzymać, to znowu burze.
No i takie bajkowe zdjęcia można zrobić na przykład:)))
Nie jest źle:)))
...po prostu hipnotyzują mnie.
Nagle zaczynam iść w ich kierunku i sprawdzam, czy da się wejść na klatkę schodową i popatrzeć trochę, oczekując na znalezienie jakiejś ciekawej poręczy, drzwi, czy starej ściany z wzorem malowanym wałeczkiem około 30 lat wstecz:)))
No i wcale nie muszą być odmalowane, jak te na zdjęciu, chyba nawet czasami te nie "zrobione" są ciekawsze, chociaż bardzo cenię sobie to, że ktoś o nie dba , że ktoś posadził te kwiaty w doniczkach, dźwigał tą ziemię i podlewa je w stosownej porze.
Może jutro dam właśnie zdjęcie takiej kamienicy bez liftingu, zobaczymy.
Dobrego dnia, z cieniem i chłodnym napojem koniecznie:)))