Dziś znalazłam stare okładki czasopism tu i zrobiło mi się trochę cieplej.
No i muszę przyznać ,że podobają mi się sto razy bardziej niż dzisiejsze.
A Wam?
Jak już kiedyś pisałam, bardzo lubię moje miasto.
Mam swoje ulubione miejsca, trasy spacerowe , zacisza , gdzie uciekamy, miejsce na wypady z przyjaciółmi na jedyną ukochaną kawę mrożoną (lepszej nie ma nigdzie:)
No i kocham te piękne stare wille miejskie i kamieniczki jak ta, wyjątkowa secesyjna o której można przeczytać tu.
No i zawsze mnie zastanawia kogo obchodziły te kształty okien, te żuczki biegnące po fasadzie, te dekory przyokienne, no i kto za 100 lat będzie się oglądał z podziwem za dzisiejszą architekturą:)
Maj przeleciał obok mnie niczym rozbrykany chłopiec.
Ledwo go dostrzegłam.
Maj dla mnie to: deszcz , kalosze, żyrafa, tort urodzinowy, syropy, recepty, kaszel, lemur , "nie" powtarzane ze sto tysięcy razy, dziecko z długimi nogami, które nie wiadomo kiedy zrobiły sie takie długie jak nie wiem co ( to cytat z trzyletniej L.) .
I już czerwiec, a głowę mam już trochę we wrześniu:))))
Poproszę o trochę harmonii do tego chaosu:)))