Szary weekend. Mgła i zimno za oknem. W środku dużo lepiej. W tle gra Elbow. Popijam ciepłą herbatę. Trochę robię na drutach, trochę czytam. Pierwsza szarlotka prawie zjedzona. Całkiem niezły taki weekend.
Mam wrażenie, że wakacje były z 8 miesięcy temu. Zostały mi wspomnienia , muszelki i patyki przywiezione, znalezione, zebrane. Patyki są gładkie, oszlifowane piaskiem, lekkie, każdy w pięknym kolorze, o innym odcieniu. Prawie czuję wiatr we włosach, gdy to piszę i przypominam sobie wędrowanie wzdłuż brzegu i zachwyt L. nad niemal każdym kamyczkiem, patyczkiem, muszelką :))). U nas wielkie zmiany. Nowe przedszkole, nowe miejsce pracy. Nowy rytm dnia. Zmęczenie i szczęście przeplecione ze sobą. Dziś słońce ciepłe, złociste i jesienne u nas. Zaczynam dosypywać cynamon do owsianki, herbaty i kawy i gdzie się jeszcze da. Pięknie jest.