sobota, 15 grudnia 2012

Perły.

 



  

Jakieś sto lat temu, moja mama pracowała w sklepie papierniczym.
Były to lata 80 w kraju o nazwie Polska.Wszystkie dzieci w przedszkolu miały brązowe spodnie dzwony, lub szare dresy.W zasadzie wszystko miało jakąś wypłowiałą kolorystykę.
U  mamy w sklepie pojawił się zestaw koralików:)))) na samą myśl, mam dreszcze.
Koraliki były w kolorystyce błękitnej: od przezroczystych, przez posrebrzane, błyszczące, po jakieś finezyjne kwiatuszki.Dziś w sklepach jest tego mnóstwo.
Cudem stałam się ich włascicielka i o ile dobrze pamiętam, mama dawała je juz później na szafę, bo nie mogła mnie oderwać od pudełeczka z cudeńkami wyżej opisanymi.
Pudło, przy paru samowolnych próbach ściągnięcia z szafy, lądowało parę razy na podłodze, także koraliki były wszędzie.Potrafiłam je zbierać i zbierać ,a później znów nawlekać i nawlekać:))))
Może stąd do dziś mam hopla na punkcie koralików:))))

Dobrego weekendu:)))

     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz