Chciałam powiedzieć liściom na drzewach,żeby poczekały, aż wrócę z aparatem. Będę za jakiś tydzień.
Ja będę, ale ich już na pewno nie będzie.
Że tak nie da się zatrzymać czasu:((( ale może właśnie dlatego pewne chwile są tak cenne.
Dziś w parku obserwowałam deszcz zółtych liści. Piękny. Te kolory- jakby je namalować to kicz pełen, a w rzeczywistości to po prostu oszałamiający widok.
Jutro aparat wsadzam do torby, choćby nie wiem co.
Mówią,że to juz końcówka takiej jesieni i że śnieg spadnie:(((((( brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
Kocham, te niezwykle żółte liście, szczególnie gdy słońce świeci pod koniec dnia i sprawiają one takie trudne do opisania wrażenie, jakby świeciły światłem własnym. Znacie to?
No to na dziś Yellow, stare, ale co to ma do rzeczy?
W ten weekend uwagę moją pochłonęła kora drzew, zwłaszcza tych starych.
Niezwykłe ile odcieni szarości, zieleni i brązów można odnaleźć przyglądając się jej, nie mówiąc już o tym , czym jest pokryta .
No udał nam się ten weekend, głównie mam na myśli spacer sobotni.
Łapiemy zachłannie promienie jesiennego słońca, jakby ono zaraz miało zgasnąć na wieki.